czwartek, 4 czerwca 2015

a.m. reaktywacja!

Nareszcie! Udało się! Po dwóch długich miesiącach zmagania z własnym organizmem i rodzinką w poszerzonym składzie udało mi się usiąść do lepienia. Miała być praca terminowa. Do wrzucenia na "Modelina moje hobby" punktualnie 1 czerwca. Aż tak dobrze nie wyszło, ale jest! A właściwie są...



Co do inspiracji: po pierwsze tytuł wyzwania, które miały rzeczone sztućce ilustrować. O ile się nie mylę "ładne i praktyczne". Po drugie test konsumencki Ginger alias Blue Bottle Tree na temat trwałości modeliny w zmywarce (Polecam!). No i wreszcie myśl, która towarzyszyła mi od kilku lat.

No więc posiadanie w pracy własnych sztućców nieodparcie kojarzy mi się z kleptomanią. Jeśli je masz, ktoś pewnie zgarnie je zupełnie niechcący. Jeśli ich nie masz i potrzebujesz, pożyczasz tylko na chwilę. A potem wracają do szafki, albo nie. Jakoś niesympatycznie odkrywać co jakiś czas, że przygarnęło się nie swoje. A żeby własne nie zostały przygarnięte trzeba zadbać, by rzucały się w oczy. Ot i tak.

Mam nadzieję, że sztućce trafią tam, gdzie miały mimo spóźnienia. Póki co, jako moja praca przykładowa figuruje pudełko po kremie nivea, które zyskało ostatnio drugie życie dzięki cudownemu, domowemu balsamikowi do ust o smaku cytryny i kokosa.


wtorek, 7 kwietnia 2015

Kto wrzuca jaja po świętach...

W tym roku moje święta z lekka zalatywały niepewnością, więc na wszelki wypadek na dobre dwa tygodnie wcześniej zabrałam się za oklejanie wydmuszek, a potem żmudne szlifowanie i polerowanie modelinowych pisanek. W razie czego miały trafić do walizki do szpitala, a w pierwszy dzień świąt na bloga i fb z życzeniami.

Rzeczywistość i tak mnie zaskoczyła. W Wielki Piątek wykluł się mój osobisty kurczak. Od początku do końca domowy. Nie wyszłam nawet za próg mieszkania, ale jakoś zdjęcia i chwalenie się pisankami wywietrzały mi z głowy, więc pokazuję je dopiero dziś.

A co do papieru ściernego, szlifowania i takich tam - chyba w ciąży przedawkowałam. Młody ma inicjały 3M...



środa, 18 lutego 2015

Sprawy ważne i ważniejsze

Skręca mnie wewnętrznie, kiedy mam założyć na siebie modelinowego biżuta, który jest zwykłą kopią cudzej pracy. To akurat kwestia zwykłej babskiej próżności. Ale nie zmienia to postaci rzeczy, że prawa autorskie w rękodziele są tematem trudnym i bardzo nośnym. Mało kto tak naprawdę w tym się orientuje i ma pewność, co wolno, a co nie.

Na Modelina moje hobby ukazał się właśnie materiał, który jest skutkiem różnych moich rozterek w tej kwestii. Najpierw udało mi się nawiązać kontakt z Ginger Davis Allman z The Blue Bottle Tree i uzyskać jej zgodę na tłumaczenie znakomitego materiału, który opracowała w zeszłym roku. Potem zaczęłam też kopać sama, by materiał uwzględniał realia polskiego prawa. To było spore wyzwanie. Gorąco zachęcam do lektury artykułu!

A dla niecierpliwych schemat autorstwa Ginger zamieszczam też tu:
Schemat w formacie pdf


poniedziałek, 9 lutego 2015

Czas na pierścionek

Zawsze myślałam, że za robienie pierścionków z modeliny zabiorę się wtedy, kiedy zacznę pracować z Kato. Słynie z solidności i do tego nadaje się ponoć bezbłędnie. A tu taki zonk! Póki co nie bardzo mogę, bo nadwrażliwość na zapachy skutecznie mi to uniemożliwia. Ale czasem coś po prostu wpada do głowy i nie można się tego z niej pozbyć. Pewnie nie jest to najoryginalniejszy pomysł, ale cudownie udowodnić sobie, że się potrafi. Kształt płynie i na palcu leży cudnie. Wykończenie mat, ale znów poczułam, że papier ścierny to mój dobry przyjaciel...Tym razem akurat fimo. Co do wytrzymałości - nie próbowałabym zgniatania, ale rzucanie nim o ścianę nie naruszyło struktury ;-)




czwartek, 5 lutego 2015

Kamienna koronka

Moje rozwojowe podejście do życia poszło ostatnio w nieco innym kierunku niż modelina, ale czasem jednak zdarza mi się jeszcze coś ulepić. Pozazdrościłam mojej mistrzyni, od której mnóstwo nauczyłam się na kursie art clay. Ze srebrną glinką jakoś nie zaprzyjaźniłam się bliżej, ale z wiedzy i umiejętności, które zyskałam po drodze, korzystam pełnymi garściami. Dzięki Fiann! A pozazdrościłam umiejętności i nawyku szkicowania pomysłów...

No więc naszkicowałam, opisałam i z dobrym planem poszłam spać. A następnego dnia urodziła się ta oto broszka - moja kamienna koronka. A w niej cała kolekcja rożnych rzeczy, których nauczyłam się w ostatnich miesiącach.



Gdyby komuś się spodobała - zapraszam na bloga po sąsiedzku: Modelina moje hobby. To jedna z prac, którą można wylosować biorąc udział w naszym candy. Na udział zostały jeszcze prawie trzy tygodnie!

czwartek, 29 stycznia 2015

Technicznie i po sąsiedzku

Tak mnie tu dawno nie było, że aż wstyd, ale i prac ostatnio na koncie jakby mniej. Pewnie coś pokażę za dzień lub dwa. Póki co zostawiam linki do tekstów dla dociekliwych. To artykuły, które popełniłam po sąsiedzku - dla Modelina moje hobby.

Dwa pierwsze traktują o tym, co trzeba wiedzieć, by świadomie wybrać maszynkę do makaronu i extruder, które wzbogacą warsztat modelinowy. To garść moich przemyśleń - mniej lub bardziej subiektywnych. Jeśli po lekturze tego ktoś zdecyduje się na zakup taniej maszynki na serwisie aukcyjnym, ale zrobi to świadomie i z pełną premedytacją - osiągnęłam zamierzony efekt ;-)

Maszynka do makaronu
- wcale nie takie proste...


Nie tylko spagetti, czyli o extruderach











I przy okazji mała zapowiedź. Już wkrótce pojawi się tam trzeci materiał - o wykańczaniu i materiałach ściernych. Może kogoś zainteresuje...